Niutek nauczył się piszczeć i teraz całymi dniami wykorzystuje w pełni możliwości swego sopraniku. Robi przy tym takie miny, że strasznie mi żal, że nie posiadam porządnego aparatu, który uwieczniał by te grymasy, fotografując Niutka z prędkością światła. A Niutek nic sobie nie robi z tej mojej żałości i tylko popiskuje od rana do nocy. Do mnie, do M., do zabawek, do sufitu... Wybredny nie jest.
A M. razem z Sąsiadem rozkręca biznes - ciężka sprawa w obcym kraju, przy obecnym kryzysie ekonomicznym. Ale M. się nie poddaje i walczy dla nas o lepsze jutro. Dziś miał chrzest bojowy i po raz pierwszy po miesiącach żmudnych przygotowań, poszedł do swoich potencjalnych klientów. A jaki będzie rezultat? Zobaczymy za jakiś czas. Ja gorąco trzymam za Niego kciuki i liczę na to, że Jego zapał nie minie, tylko przyniesie wymierne efekty.
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz