Niutek nauczył się piszczeć i teraz całymi dniami wykorzystuje w pełni możliwości swego sopraniku. Robi przy tym takie miny, że strasznie mi żal, że nie posiadam porządnego aparatu, który uwieczniał by te grymasy, fotografując Niutka z prędkością światła. A Niutek nic sobie nie robi z tej mojej żałości i tylko popiskuje od rana do nocy. Do mnie, do M., do zabawek, do sufitu... Wybredny nie jest.

A M. razem z Sąsiadem rozkręca biznes - ciężka sprawa w obcym kraju, przy obecnym kryzysie ekonomicznym. Ale M. się nie poddaje i walczy dla nas o lepsze jutro. Dziś miał chrzest bojowy i po raz pierwszy po miesiącach żmudnych przygotowań, poszedł do swoich potencjalnych klientów. A jaki będzie rezultat? Zobaczymy za jakiś czas. Ja gorąco trzymam za Niego kciuki i liczę na to, że Jego zapał nie minie, tylko przyniesie wymierne efekty.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy