Niutek chciał dziś mnie wykończyć. Od samego rana wył jak opętany - nie pomagało nawet noszenie na rękach... A nie daj Bóg, jak Go choć na chwilę odłożyłam do łóżeczka, to zaraz robił się cały siny od krzyku i co chwilę się krztusił. Spać oczywiście wcale mu się w dzień nie chciało, a mnie głowa pękała i ręce wydłużały się do samej ziemi. Po prostu koszmar... A wewnątrz mnie wszystko krzyczało: "Coś Ty za diablątko i gdzie masz mojego kochanego Synka?".
Oj, ciężko być matką w takie dni, jak ten... A do tego na dworze zrobiła się szaruga i znikąd promyczka nadziei, że jutro będzie lepiej...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz