Jak wcześniej wspominałam, w sobotę wybraliśmy się z M. i Niutkiem na warsztaty muzyczne dla dzieci. Tematem przewodnim zajęć były nadchodzące Święta Bożego Narodzenia, w związku z tym sala była udekorowana kolorowymi światełkami choinkowymi, na ekranie wyświetlały się obrazki o gwiazdkowej tematyce, a grane utwory przepełnione były dźwiękiem dzwoneczków, których tak bardzo brakuje mi w radiu.

Animator prowadzący zajęcia był wręcz rewelacyjny - widać było, że praca z maluchami to dla niego chleb powszedni. Zabawiał małych słuchaczy, włączał ich do wspólnego muzykowania, wręczając coraz to inne instrumenty (niektóre z nich pierwszy raz widziałam na oczy i nawet nie mam pojęcia, jak się nazywają). Oprócz dzieciaków, skutecznie wciągnął do zabawy również dorosłych. I w całym tym ferworze miał tylko jeden problem, którym bynajmniej nie było ogarnięcie gromady rozkrzyczanych brzdąców, a dogadanie się z akompaniatorem, sprawiającym wrażenie, jakby był myślami gdzieś hen daleko, daleko w ciepłych krajach, przez co spóźniał się z wejściami lub grał nie zważając na próby zatrzymania muzyki, jakie usilnie, acz bezskutecznie podejmował prowadzący.

Zabawa była przednia: wspólne muzykowanie, śpiewanie, mnóstwo śmiechu, słuchanie opowieści... To jest właśnie to, co Tygryski lubią najbardziej. I wszystko to trwało nie dłużej niż godzinę! To aż niewiarygodne, zważywszy na to, ile różnych rzeczy udało nam się zrobić przez ten króciuteńki czas. Nawet Niutek świetnie się bawił, mimo że jako najmłodszy uczestnik brał udział tylko w mniej wymagających częściach zajęć, takich jak potrząsanie marakasem, czy też dzwoneczkami.

Tak bardzo spodobały mi się te warsztaty, że chętnie wzięłabym udział w kolejnych. Niestety okazało się, że nie wiadomo kiedy i czy w ogóle następna tego typu impreza się odbędzie, ponieważ organizacja zajmująca się organizowaniem tych spotkań nadal negocjuje warunki najmu z właścicielem lokalu na kolejny rok... Oby się dogadali...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy