Trzy dni temu zaczęłam misję o kryptonimie: "odpieluchowywanie" (w skrócie MO - niezbyt udany ten skrót, ale jak się nie ma, co się lubi...) i chyba całkiem nieźle mi to idzie. Początkowo próbowałam wysadzać Niutka na chybił trafił, ale nie zdało to egzaminu, bo jakimś dziwnym trafem, w większości przypadków pieluszka i tak była już zmoczona, co - szczerze mówiąc - zniechęcało mnie do podejmowania kolejnych wysiłków w celu wyprzedzenia procesów fizjologicznych mego drogiego Dzieciątka. Dlatego też dnia drugiego postanowiłam postawić wszystko na jedną kartę i spróbować "terapii wstrząsowej" - krótko mówiąc zamieniliśmy pieluchę na zwykłe majtki w nadziei, że kilka mokrych wpadek, sprowokuje Niutka do zapobiegania przykrym niespodziankom i skłoni Go do sygnalizowania swoich potrzeb.

I tak oto cały wczorajszy dzień upłynął mi na przebieraniu Młodego i "likwidowaniu szkód". Chociaż ze dwa razy udało Mu się wyprzedzić własny pęcherz. Uznawszy to za sukces i dobrą wróżbę na przyszłość, postanowiłam iść za ciosem i trzymać się raz obranej, bezpieluchowej ścieżki.

Dzień trzeci, zgodnie z moimi przypuszczeniami, okazał się całkiem owocny, albowiem Niutek coraz częściej zdaje sobie sprawę, kiedy musi skorzystać z toalety i prowadzi mnie do niej na tyle wcześnie, że z reguły udaje Mu się uniknąć wpadki. I chociaż zdarzyło się dziś kilka mokrych niespodzianek, to ich liczba była znikoma. Także jesteśmy na całkiem dobrej drodze do "życia bez pieluszki".

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy