A śnieg nadal zalega na szmaragdowych pastwiskach... Istne białe szaleństwo! Przez to (a może raczej dzięki temu) w moim sercu zaczęła tlić się maleńka iskierka nadziei na białe Święta...
Póki co minęły mikołajki - były oczywiście prezenty (nie tradycyjnie rano, ale w okolicach południa, kiedy M. wrócił do domu po nocce), były emocje związane z otwieraniem niutkowego podarku, a także radość z otrzymanych drobiazgów. I tak się jakoś zrobiło mi się świątecznie... A w radio, jak na złość brak piosenek z dzwoneczkami. A szkoda, bo może one by mnie zmobilizowały do przedświątecznych przygotowań...
Właśnie - przygotowania daleko w lesie, motywacji jak na lekarstwo - coś czarno widzę te Święta... A ja wsiąkłam... Trafiłam na świetną stronę z niebanalnymi łamigłówkami i ciężko mi się od nich oderwać... I pewnie nie spocznę, póki wszystkiego nie rozszyfruję...
Coś mi ten post taki zagmatwany wyszedł - zupełnie bez ładu i składu. Wrócę, jak mózg mi ochłonie od tego ciągłego kombinowania i poszukiwania rozwiązań, może wtedy będzie sensowniej...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz