Ostatnio zachwycałam się tym, ilu nowych słów potrafi nauczyć się mój Niutek w ciągu jednego dnia. Jak nie gadał, to nie gadał, a teraz buzia Mu się wręcz nie zamyka! I można już z Nim książki wspólnie czytać, bo zapamiętuje konkretne słowa i wypowiada w odpowiednim momencie. I dogadać się wreszcie z Nim można, bo w miarę wyraźnie artykułuje swoje potrzeby. I wypowiada słowa zarówno w języku ojczystym, jak i języku tubylców. I niby jest sielanka, ale...

No właśnie jest też "ale", które sprawia, że robię się coraz mniej wniebowzięta faktem błyskawicznego poszerzania zasobu słownictwa przez mojego rezolutnego dwulatka. Otóż Młody włączył sobie tryb "papuga", czyli powtarzania zasłyszanych wyrazów. Niestety (a może stety, moje odczucia wobec poniższego są niebywale ambiwalentne) tryb ten posiada sprytną funkcję "uśpienia", co oznacza ni mniej, ni więcej, jak tylko to, że wyrazy, które będą powtórzone zostają wybierane w sposób losowy. Innymi słowy - nie znasz dnia, ani godziny, kiedy Niutek ubzdura sobie coś po tobie powtórzyć. I może nic w tym złego, ale z drugiej strony ów tryb "uśpienia" bardzo usypia - naszą rodzicielską czujność. Jako, że Synuś nie używa jakiegoś konkretnego schematu przy powielaniu naszych wypowiedzi, to zdarza nam się zapomnieć, że w ogóle jest do tego zdolny. I cóż? I wtedy właśnie znienacka i z całym impetem uderza - oczywiście w najmniej odpowiednim momencie, powtarzając najmniej odpowiedni wyraz dla swych dwuletnich ust. A my tylko wytrzeszczamy oczy w zadziwieniu, stukamy się w czoła nad naszą nieodpowiedzialnością i przyrzekamy sobie pilnować języka. A wierzcie mi, to wcale nie jest łatwe - zwłaszcza, jeśli ma się tak niewyparzoną gębę, jaką ja posiadam...

Ech, to rodzicielstwo...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy