Ostatnio mój mózg pracuje na bardzo wysokich obrotach, podsuwając świadomości coraz to nowe obrazy. Mam tysiące pomysłów odnośnie tysięcy spraw, a każdy kolejny wydaje się być lepszym od poprzedniego.
I tylko brakuje mi czasu, bym przez sito mojego racjonalnego pesymizmu, przesiała je wszystkie i wybrała te, które mają szansę zostać zrealizowane. Brakuje mi czasu, by usiąść spisać, je sobie na kartce i jakoś usystematyzować, zrobić coś na kształt planu, a potem punkt po punkcie odhaczać, to co zostało już osiągnięte.
A poza tym brakuje mi odwagi, by wprowadzić w życie, choć jedną ideę, która zaświtała w mojej głowie. By tchnąć życie w to, co tak pieczołowicie dopracowuję nocami w marzeniach, kiedy sen nie nadchodzi. Tchórzę... Ale wiem o tym od dawna. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć momenty, w których się odważyłam i sięgnęłam, po to, czego chciałam.
Muszę się zmienić. Rozebrać swoje "ja" na czynniki pierwsze, a potem złożyć z tych puzzli harmonijną całość - człowieka, który nie będzie się bał spełniać swoich pragnień, który będzie gonił za swoimi marzeniami i wcielał w życie, jedno po drugim.
Kiedyś się na to wszystko odważę i przepędzę tego tchórza, który tak się we mnie zadomowił. Ale jeszcze nie dziś...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz