Nawet w Dniu Kobiet!


Wczoraj Niutek, jak zwykle ostatnimi czasy, obudził nas o 7.00, śpiewając swoje serenady. M. otworzył oko, spojrzał na Niutka, na mnie, na zegar i zamiast obrócić się na drugi bok i spać dalej, mimo przeciwności losu i wbrew niutkowym trelom, jak to ma w zwyczaju, zerwał się na równe nogi, pochwycił ubranie i wyszedł z pokoju, mamrocząc coś pod nosem o toalecie. Chwilę później usłyszałam, jak krząta się po kuchni, więc włożyłam Niutka do łóżeczka i poszłam sprawdzić, co się z tego mojego M. zrobił taki ranny ptaszek. Kiedy spytałam, co Go tak wypędziło z tego łóżka, stwierdził, że musiał skorzystać z toalety, a teraz musi już uciekać, bo dzwonili do niego z pracy, by pojawił się tam na godzinkę. I, ucałowawszy mnie w policzek, wyszedł...

Wróciłam do sypialni, zastanawiając się nad tym, jaki telefon do Niego dzwonił, skoro ja nic nie słyszałam. Nie to, żebym miała słuch absolutny, ale rozmawiającego przez telefon M. nie da się nie słyszeć! W końcu dałam sobie spokój z tymi rozmyślaniami, bo moją uwagę zaprzątnął Niutek, który od radosnego ćwierkania, na mój widok przeszedł płynnie do marudnego domagania się mleka. Wzięłam Go więc z powrotem do łóżka i po jakimś czasie przysnęliśmy oboje.

Po niecałej godzinie od wyjścia z domu, w sypialni pojawił się M., szepcząc życzenia i kładąc jakieś pudełko na szafkę obok łóżka, tak cichutko, by nie zbudzić Małego. Ja nie do końca świadoma, tego co się dzieje, łypnęłam tylko na Niego okiem, wymamrotałam jakieś "dziękuję" i wróciłam do przerwanego snu.

Kilka minut później obudził się Niutek, wybudzając przy tym i mnie. Spojrzałam na zegarek, potem na leżący na szafce niezapakowany prezent i doznałam nagłego olśnienia - mój Mąż to kłamczuch! Wcale nie było żadnego telefonu! Wcale nie był w pracy, tylko po prezent! Postanowiłam doprowadzić do konfrontacji. Poszłam z Niutkiem do kuchni i postawiłam M. w krzyżowym ogniu pytań. A On z bezczelnym uśmiechem na twarzy przyznał się do wszystkiego! I jeszcze zrobił mi śniadanie...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy