Niutek był dziś straszliwie nadwrażliwy i nadpobudliwy. Co i rusz włączało Mu się marudzenie: a to, bo nie pozwoliłam wyciągać śmieci; a to, bo nie mógł pobawić się kablem; a to, bo wstał i nie potrafił usiąść; a to, bo był zmęczony i nie mógł usnąć. Pod koniec dnia byłam już tak zmęczona, że tylko marzyłam o tym, by wreszcie położyć Go spać. Na domiar złego M. dziś w pracy od 8.00 do 23.00, więc byłam, a w zasadzie nadal jestem z Niutkiem zupełnie sama. No i ta przeklęta deszczowa pogoda, która uniemożliwiła nam dzisiejszy spacer i chwilę wytchnienia.
Dobrze, że rano zapodałam sobie kawusię, jakbym przeczuwała nadchodzący kataklizm, bo bez tego pewnie byłabym już całkiem przeżuta, wypluta i nie do życia.
Autor:
vainionn
1 komentarze:
Znalazłam Twój komentarz pod wpisem o 10 rzeczach :)
Masz rację - może to i dobrze :) Sama to zauważyłam.
Bo tamten blog to był taki trochę dla punktów. A ten jest "prawdziwszy" :)))
Prześlij komentarz