Już tak dawno nie pisałam niczego "świeżego", że aż wstyd! Ale złapałam takiego leniwca i nic mi się nie chce. Najgorsze jest to, że właśnie teraz bardzo dużo się zmienia, zwłaszcza u Niutka.
A więc od naszego powrotu z Polski Niutek:
- wyhodował uzębienie w postaci lewej dolnej jedynki (05.01.), prawej górnej jedynki (27.01.) oraz lewej górnej jedynki (29.01);
- zaczął zgrzytać zębami, doprowadzając nas tym do obłędu;
- usiadł samodzielnie (25.01.), a teraz to nawet prosto siedzi, nie składając się jak scyzoryk;
- zaczął raczkować (02.02.).
Do tego je "doroślejsze" potrawy w postaci słoiczków (od trzech dni dostaje nawet nie do końca zmiksowane jedzenie), które bardzo Mu smakuje. Przemieszcza się po całym salonie w tempie ekspresowym, przez co nie mam już szans na spokojne wypicie herbaty, o skorzystaniu z komputera nie wspominając. Jego ulubioną zabawą jest ganianie za naszą kotką i, o zgrozo, czasem nawet udaje Mu się ją złapać. No i od rana do nocy da się słyszeć piski Niutka, który z uwielbieniem ćwiczy swoje "bababa", od czasu do czasy wzbogacając swój repertuar o nowe sylaby: "gu", "ma", "wa", itp. I tylko M. chodzi struty, bo jeszcze ani razu nie usłyszał z ust swojego Synka choćby zalążka słowa "tata"...
I pomyśleć, że jeszcze niedawno Niutek przypominał mi małego żuczka, który położony na plecach wierzga nóżkami we wszystkie strony, nie wiedząc jak się obrócić. A teraz nie można nawet na chwilę spuścić z Niego wzroku, bo tylko rozgląda się tymi swoimi bystrymi oczkami, co by tu zbroić...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz