Ostatnie pięć poniedziałków spędziliśmy wspólnie na zajęciach z masażu dla niemowląt, o którym dowiedzieliśmy się zupełnie przypadkowo. Otóż dzień po naszym powrocie z wakacji, do naszego mieszkania zadzwonił domofon - okazało się, że były to panie z ArKe Sure Start, rządowego projektu, który ma na celu wyrównywanie szans rozwojowych dzieci. Panie pokrótce przedstawiły nam założenia całego przedsięwzięcia, opowiedziały o zajęciach, które organizują i zaprosiły na zaczynające się właśnie zajęcia z masażu dla najmłodszych szkrabów. Jako, że już od jakiegoś czasu myślałam o tym, żeby Niutka porozpieszczać w ten właśnie sposób, to zamysł uczęszczania na te zajęcia bardzo mi się spodobał. A że miały się odbywać w czasie, kiedy M. miał akurat wolne i mógł chodzić razem z nami, spodobało mi się jeszcze bardziej.

I tak trafiliśmy na fantastyczne pięciospotkaniowe warsztaty z budowania więzi i bliskości z dzieckiem, ale również i ze sobą nawzajem za pomocą dotyku.

Niutek był najstarszym brzdącem w całej grupie i najbardziej rozbrykanym. Masowanie Go było wielką sztuką, ponieważ bardziej, niż leżenie w miejscu i oddawanie się relaksowi w rękach rodzicieli, interesowało Niutka eksplorowanie nowej, nieznanej Mu przestrzeni. Dlatego też w masowanie Malucha byliśmy zaangażowani oboje - jedno z nas próbowało okiełznać wijące się ciało i poddać je zabiegom, a drugie kombinowało, czym zająć Syneczka, żeby nie spełzał z maty. Oj, ciężkie to było zajęcie! A Niutek, ani myślał ułatwić nam zadanie i przyjmował takie pozy i tak się wyginał, że nawet we dwójkę mieliśmy problemy z opanowaniem tego małego piskorza.

Na przedostatnich zajęciach, kiedy Niutek pobijał swoje własne rekordy w uciekaniu, prowadząca stwierdziła, że z pewnością na ostatnim spotkaniu Malutki do niej przyraczkuje. Oczywiście skwitowaliśmy to z M. śmiechem, bo wydawało nam się do równie nierealne, co trafienie szóstki w totka. Jakież było nasze zdziwienie, gdy po powrocie do domu, Niutek zaczął prezentować nam nowe umiejętności - siadanie i raczkowanie właśnie! I już sama nie wiem, czy to te masaże zmobilizowały Jego ciało do osiągnięcia kolejnych poziomów rozwoju, czy akurat na ten dzień zaprogramowała Go genetyka...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy