Dziś byliśmy na ślubie Teścia. Ślub był o nieludzki wczesnej porze, o 11.00. To nieludzko wcześnie ze względu na to, że musieliśmy wstać o 6.00, żeby dojechać na miejsce.

Gdy wreszcie, po niemiłosiernie długim staniu w korkach i równie długim oczekiwaniu na ceremonię, wreszcie się zaczęło, do akcji wkroczył Niutek. Wydarł się tak głośno, że musieliśmy wyjść z Nim na korytarz, gdzie próbowaliśmy Go udobruchać i przywrócić uśmiech na Jego twarzy. Niestety nasze błazenady na nic się zdały, bo Niutek płakał coraz głośniej, aż urzędnik zamknął drzwi do sali, żeby móc w spokoju poprowadzić ceremonię zaślubin. No i ominęło nas...

Potem przenieśliśmy się do hotelu, w którym Państwo Młodzi urządzili poczęstunek dla zaproszonych gości. Aby nie było kolejnego koncertu, udaliśmy się do apartamentu Nowożeńców celem nakarmienia i przewinięcia naszego Pierworodnego. Nasycony i suchy Niutek zaczął z upodobaniem wędrować po łóżku, radośnie gaworząc, doszliśmy więc do wniosku, że możemy spokojnie dołączyć do reszty i trochę pobiesiadować przed drogą powrotną.

Jak żeśmy się pomylili! Niutek, na widok zgromadzonych w sali obcych, znowu podniósł krzyk. Nie pomogło kołysanie w wózku, nie pomogło utulenie w ramionach... Nawet opuszczenie pomieszczenia nie przyniosło spodziewanego efektu.

Nie chcąc dalej męczyć Niutka, naszych uszu i hotelowych gości, postanowiliśmy opuścić przyjęcie i wrócić do domu. Pożegnaliśmy się więc z Nowożeńcami i gośćmi, zapakowaliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Nie ujechaliśmy nawet pięciuset metrów, a wykończony nowymi wrażeniami i ukojony znanym sobie miejscem Niutek zaczął sennie mrużyć powieki. Po kolejnych pięciuset metrach już smacznie spał. A nam było tylko żal, że wszystko nas ominęło... Nawet ciasto...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy