I wreszcie, po pięciu tygodniach oczekiwania, nadszedł czas na pieczenie pierniczków. Niecierpliwie wyglądałam wieczora, kiedy Niutek pójdzie spać, a my będziemy mogli wziąć się do wałkowania, wykrawania ciasteczek i rozkoszowania się piernikowym aromatem wypełniającym kuchnię.

Razem z wieczorem nadeszło również małe rozczarowanie... Niutek ani myślał spać. Czyżby wiedział, co się święci i nie chciał, żeby ominęła Go najlepsza zabawa? W każdym razie co chwilę budził się z płaczem, a ja kursowałam między kuchnią a sypialnią, bardziej przeszkadzając M., niż pomagając. W końcu dałam ze wygraną i wzięłam Niutka ze sobą do kuchni, włożyłam do leżaczka i czekałam, aż znudzi się i zrobi senny. A w międzyczasie dołączyłam do walki M. z piernikowym ciastem.

Wkrótce cały dom pachniał ciasteczkami, a Niutek robił się coraz bardziej marudny, więc znów opuściłam M., żeby skłonić Bąbelka do spania. Kołysałam go w leżaczku chyba z pół godziny, zanim wreszcie zasnął. A kiedy to wreszcie nastąpiło odetchnęliśmy z ulgą, bo mogliśmy się poświęcić tylko pierniczkom, które coraz bardziej kusiły nas zapachem.

Po dwóch godzinach żmudnej pracy, zaczęło nam się wydawać, że ciasta w ogóle nie ubywa, a nas czeka wałkowanie, wykrawanie i pieczenie do samego rana... Na szczęście uwinęliśmy się z tym do północy. A byliśmy tym tak umęczeni, że zasnęliśmy zaraz po położeniu się do łóżka.

I byłby to całkiem udany, świątecznie nastrajający wieczór, gdyby nie rozkrzyczany Niutek... Chociaż, gdy już wreszcie zasnął, było bosko: piekliśmy razem pierniczki i patrzyliśmy na tego maleńkiego, śpiącego Aniołeczka z myślą, że już za rok, góra dwa, wciągniemy Go we wspólną rodzinną przygodę...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy