Właściwie to już od kilku dni razem, no ale wróćmy do początku, czyli do momentu, w którym choróbsko ostatecznie postanowiło przestać pastwić się nade mną i Niutkiem. A było to gdzieś w okolicach wyborczej niedzieli. Dlatego też poszliśmy do lokalu wyborczego spełnić swoją (a dokładniej moją) obywatelską powinność i oddać głos na jedynego słusznego, w naszym mniemaniu, kandydata. Niutek, co prawda, średnio był zainteresowany zarówno stawianiem krzyżyków na karcie, jak i wrzucaniem jej do urny , ale jako że był do mnie przymocowany za pomocą mei tai'a, to można rzec, że brał w miarę czynny udział w tym ważnym wydarzeniu.

Po zagłosowaniu, wybraliśmy się wreszcie do drugiej Babci Niutka - Magi, czyli Mamy M. Zdążyła bidula porządnie zatęsknić za wnukiem, gdyż z powodu własnych obowiązków zawodowych i naszej choroby, od czasu naszego przyjazdu do kraju, widziała Go może ze dwa razy. Także, gdy wreszcie przekroczyliśmy progi Jej mieszkania, ucieszyła się niezmiernie. I cały wieczór, a także z pół nocy, upłynęło nam na pogaduchach.

A następnego dnia, czyli w poniedziałek 21.06., wreszcie doczekałam się przylotu M. W domu był dopiero około 22.00, więc Niutek już spał, a ja siedziałam, jak na szpilkach, spoglądając co chwilę na zegarek i zastanawiając się, dlaczego tak długo jedzie z tego lotniska. Gdy tylko M. przekroczył próg Niutek postanowił się obudzić i już za żadne skarby nie dawał się utulić do snu. A kiedy w końcu zrezygnowałam z dalszych prób usypiania i wyszłam z Nim, aby mógł przywitać się z Tatą, to minę miał taką, jakby przyśnił Mu się najpiękniejszy sen w jego życiu. Patrzył na M. szeroko otwartymi oczyskami i dotykał Jego buzi swoimi maleńkimi łapkami, aż stwierdził, że to jednak prawda, że Tata rzeczywiście trzyma Go na rękach - wówczas Jego twarzyczkę rozpromienił tak szeroki uśmiech, jakiego nigdy wcześniej nie widziałam. I rozbudził się Synuś na dobre, rozszalał, i nie w głowie Mu było spanie. Za to rano zrobił nam pobudkę przed siódmą, nie zważając na to, że zasnęliśmy grubo po północy.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy