A nam w ogóle nie udało się z niego skorzystać. Niutka choróbsko rozłożyło na dobre - kicha, kaszle i ma okropne katarzysko. Ja przechodzę to samo, tylko w dużo łagodniejszej formie. Z tego też powodu, zamiast korzystać z weekendu na wsi, chodzić na długie spacery i odwiedzać rodzinę mieszkającą w pobliżu, cały czas spędziliśmy kisząc się w domu.
Też nie miało nas kiedy złapać, cholerstwo! Tylko akurat wtedy, jak się pogoda poprawiła do tego stopnia, że nic, tylko się nad wodą wylegiwać. Szlag by trafił te paskudne wirusy i bakterie, które nawet latem człowiekowi spokoju nie dadzą...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz