I od tego śniegu już mi się zupełnie w głowie poprzewracało! Nasza wioseczka wygląda tak pęknie, skąpana w białym puchu, że zaczęłam liczyć dni do Świąt. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, w końcu Boże Narodzenie tuż tuż, gdyby nie to, że zachciało mi się posłuchać tych wszystkich zimowych piosenek pachnących choinką i cynamonem. Ale mam też coś na swoje usprawiedliwienie, oprócz iście świątecznej aury za oknami, chciałam poczuć odrobinę tej magii w trakcie pieczenia pierników...

Oczywiście jak co roku zarzekałam się, że nie będę ich robić za dużo, a jak przyszło co do czego to wyrobiłam ciasto z podwójnej porcji składników... Koniec końców wyszły mi dwie duże puszki ciasteczek, które teraz będą sobie spokojnie leżakowały na półeczce i miękły w oczekiwaniu na Wigilię, kiedy to znowu będzie im dane ujrzeć światło dzienne. Tak czy inaczej dwie puszki to i tak ledwie połowa tego, co zrobiłam w zeszłym roku i dwa lata temu, i trzy lata temu... A druga sprawa, że nie siedziałam do późnej nocy (w zeszłym roku pieczenie zajęło mi skutecznie czas do 2.00) przy piekarniku, bo cała zabawa potrwała ledwie od 16.30 do 20.00. I, mimo mojego początkowego wewnętrznego sprzeciwu, postanowiłam jednak zaangażować Niutka w to przedsięwzięcie.

Synek dzielnie przesiewał proszek do pieczenia, raz przejechał wałkiem po cieście, no i oczywiście wykrawał pierniczki, co chyba najbardziej przypadło Mu do gustu. Potem asystował mi przy włożeniu pierwszej partii ciastek do piekarnika, a kiedy przyszło do przekładania ostygniętych już pierników do puszki, to przyglądał się z zaciekawieniem, co robię i w końcu chwycił za ciasteczko i... wepchnął je sobie w całości do buzi... I na tym skończyła się Jego przygoda z pieczeniem.

A teraz nie pozostaje mi nic innego, jak nadal liczyć dni, obserwować rudziki siadające na naszym płocie i pomalutku obmyślać świąteczne menu - a mam już co do tego pewien niecny pomysł... Serdecznie pozdrawiam z zaśnieżonego Cionn Aird, z Zielonej Wyspy, która już w niczym nie przypomina samej siebie, przynajmniej tu - w moim małym świecie...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy