Bardzo lubię nasze święta narodowe. Chyba zostało mi to jeszcze z podstawówki, kiedy to śpiewałam w chórze pieśni patriotyczne: "Czerwone maki na Monte Cassino", "Legiony", "Rozkwitały pąki białych róż" z okazji Święta Niepodległości, czy też "Witaj majowa jutrzenko" z okazji 3. Maja.
Uwielbiam je,chociaż sama nie wiem dlaczego mam do nich taki sentyment, bo jakoś nie uważam się za patriotkę. A przynajmniej nie w taki sposób, jaki prezentują niektóre osobistości polskiej sceny politycznej.
Kiedy jednak słucham tych pieśni, to nie mogę ukryć wzruszenia, a moje serce rośnie z dumy, że jestem Polką. Że mam to szczęście należeć do narodu, który, mimo zaborów i okupacji wojennych, nie złamał się i nie utracił swojej tożsamości. Narodu, który żyje pamięcią o swojej przeszłości, czci swoich bohaterów. I mimo że mieszkam tysiące kilometrów od swojej Ojczyzny, to czuję się z Nią niesamowicie zjednoczona. I mam cichą nadzieję, że ta nasza emigracja będzie naprawdę tylko chwilowa... Że w przyszłym roku będę już mogła uczcić te dni właśnie tam, w Polsce...
I jeszcze chciałabym umieć wszczepić tę miłość w maleńkie Niutkowe serce, tak aby i On odczuwał tę tęsknotę za ziemią ojczystą, gdziekolwiek by Go nie rzucił los. Żeby wiedział, gdzie jest Jego Dom...
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz