Dziś rano Niutek zwiał mi z sypialni! Bawił się grzecznie na podłodze (a ja korzystając z kilku chwil ciszy wylegiwałam się jeszcze w łóżku, obserwując rozrabiakę, spod przymkniętych powiek), aż nagle usłyszał M. wychodzącego do pracy. Poraczkował do drzwi, wstał i tak długo kombinował, tak długo wypróbowywał wszelkie możliwe sposoby wieszania się na klamce, aż wreszcie udało Mu się otworzyć drzwi. Jak tylko tego dokonał, wypełz na przedpokój i pomknął w stronę drzwi wyjściowych. Dorwałam skrzata, jak po pokonaniu dwóch schodków prowadzących do salonu, próbował dobrać się do kociego jedzenia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz