Kilka dni temu udało nam się uchwycić pierwsze kroczki naszego Malucha!!! Myślałam, że to będzie przełom i po tej udanej pierwszej próbie Niutek będzie czynił kolejne, aż wreszcie opanuje trudną sztukę poruszania się na dwóch kończynach do perfekcji. Czas mija, a nasz leniuszek ociąga się z nauką - owszem zrobi ze trzy kroki, jak się Go wystarczająco długo i ładnie o to prosi, a potem ostentacyjnie pada na pupę i w pokonuje resztę dystansu raczkiem z zawrotną prędkością. I właściwie nie w głowie Mu chodzenie, woli wypróbowaną metodę przemieszczania się, zwłaszcza, że nie trzeba się tak spinać, żeby utrzymać równowagę, a i cel można osiągnąć dużo szybciej. Poza tym, to On się chyba trochę boi tego chodzenia, a przynajmniej sprawia takie wrażenie... Szkoda, że nie boi się wspinać wszędzie, gdzie tylko da radę - na parapet, ławę, krzesła, a ostatnio nawet na stół! No nic chyba przyjdzie nam jeszcze długo poczekać zanim Niutek przekona się do używania swoich nóżek...
0 komentarze:
Prześlij komentarz