Podczas całego urlopu, poza podróżą samolotem, sen z powiek spędzała mi noc sylwestrowa. Oczywiście, jako młodzi, przykładni rodzice, postanowiliśmy tego Sylwestra spędzić w domowych pieleszach. Nie będę ukrywać, że jednym z głównych powodów podjęcia takiej decyzji, była obawa, że obudzony w środku nocy przez huki petard i fajerwerków Niutek, nie pozwoli Babci utulić się z powrotem do snu...

Tak więc z jadłem, piciem i pilotem w ręku, czekaliśmy na przyjście 2010 roku. A Niutek spał smacznie na kanapie...

Wreszcie nadeszła północ, fajerwerki wystrzeliły w niebo z pełną mocą, a moje serce zamarło w oczekiwaniu na przeraźliwy płacz wystraszonego nagłym hałasem dzieciątka. Kiedy to nie nastąpiło, odetchnęłam z ulgą. M. podał mojej Mamie i mi kieliszki wina, i wznieśliśmy toast, składając sobie życzenia noworoczne, a potem przez godzinę gapiliśmy się na fajerwerkowe szaleństwo, magicznie ubierające nocne niebo w soczyste czerwienie i zielenie, okraszając je połyskującym złotem i srebrem.

A Niutek obudził się o 2.00, jak już dawno było po wszystkim.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy