Nareszcie!!! Nadeszły długo oczekiwane ciepłe dni. Od razu wszystko wydaje się ładniejsze i pełne życia. Niebo się zaniebieściło, trawa zazieleniła bardziej, niż zwykle (o ile tutaj to w ogóle możliwe), no i słonko wyjrzało zza gęstych, ciemnych chmurzysk, które w ostatnich dniach przynosiły niemalże nieustający deszcz.
No i od tej wiosennej aury za oknem zupełnie poprzewracało mi się w głowie. Zamarzył mi się taki sielski-anielski ogródek kwiatowo-uprawny. Mnie, która w życiu nie miała w ręku żadnego narzędzia ogrodniczego i nie potrafi odróżnić pożądanej rośliny od najzwyklejszego chwasta. Chyba ta moja orchidea, która żyje i kwitnie prawie bez ustanku od zeszłego września oraz nie poddający się przeciwnościom losu, czyli straszliwej klęsce suszy, fikus tak mi pomieszały zmysły...
Tak czy inaczej, muszę się szybko zdecydować na tę ogrodniczą przygodę, zanim zupełnie minie sezon siewu.
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz