I w końcu nadszedł ten dzień, dla którego przyjechałam do Polski. Dzień pełen lęku i nerwów. Ale także pełen nadziei, że wszystko będzie dobrze, że nie trzeba się już będzie dłużej obawiać i martwić, że potem będzie już tylko radość.
Ale póki co są długie godziny oczekiwania i uczucie bezsilności, kiedy nie można zrobić zupełnie nic... No może tylko się pomodlić...
I tak, jak uwielbiam tu wracać, do Polski, do Domu, to wolałabym już nigdy nie przyjeżdżać z takiego powodu.
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz