O dziwo zakwasów nie było! W związku z tym postanowiłam, że w tym tygodniu pójdę raz jeszcze... Dodatkową motywacją było dla mnie to, że C. - dziewczyna prowadząca zajęcia - w środę wieczorem przysłała mi (a właściwie wszystkim uczestniczkom - Zumba Chicks, tak nas ładnie nazwała) sms z zaproszeniem na zajęcia. Nie powiem miło mi się zrobiło.

Jak pomyślałam tak zrobiłam - poszłam na zajęcia. Okazało się, że już całkiem nieźle łapię niektóre kroki, z czego jestem niezmiernie dumna, bo jak już wcześniej pisałam moja pamięć ruchowa jest bardzo szczątkowa. Kondycja niezmienna, więc po jakichś trzech utworach miałam już serdecznie dość i wypluwając płuca mniej lub bardziej, udawałam, że intensywnie ćwiczę.

Jednak to moje udawanie chyba było dość owocne, bo dziś rano obudziłam się z zakwasami w łydkach. I muszę się przyznać, że nawet mnie to cieszy, bo oznacza tylko tyle, że moje skostniałe mięśnie zaczęły pracować. Oby tak dalej, to może uda mi się zeszczupleć i wysmuklić sylwetkę...

I bardzo się cieszę, że się zdecydowałam na tę zumbę, bo mimo że na razie to dla mnie morderczy wysiłek, to fajnie spędzam tam czas i choć godzinę tygodniowo mogę nie myśleć o dzieciach i całym tym bałaganie, tylko skupić się na własnej przyjemności. Jak mi tego brakowało... Jest tylko jeden mankament w tym wszystkim - zaczął mi się wypaczać mój niezwykle wysublimowany gust muzyczny - oto mój prywatny zumbowy hit, zapraszam do przesłuchania. Może i wasze mózgi zostaną zainfekowane? Miłego słuchania.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy