I oto nastał ten dzień, na który czekałam z serca drżeniem i rumieńcem na licu, jednocześnie wzdragając się przed jego nadejściem - czyli Wielki Dzień Pieczenia Świątecznych Pierniczków.
Oczywiście znów wyszła z tego klęska żywiołowa, bo jak co roku, mimo składanych sobie obietnic, słowo własne złamałam i potroiłam(!!!) ilość ingrediencji z przepisu - ot, taki masochizm się we mnie budzi w tym okresie. Niutek początkowo brał czynny udział w powstawaniu katastrofy ugniatając i wałując oraz wykrawając pierniki, przy okazji zamieniając kuchnię w pobojowisko pełne mąki i okruchów surowego ciasta. Jednak po jakichś dwóch partiach świeżo upieczonych ciasteczek, cały Jego entuzjazm pękł niczym mydlana bańka i zostałam sama na placu boju...
Na pierwszy ogień poszły robione po raz pierwszy w mej kulinarnej karierze - specjalnie na choinkę - pierniczki z witrażem. Bardzo się bałam o to jak i czy w ogóle wyjdą. Ale wyszły. Na szczęście. Do tego wyszły cudne. Nic tylko przewlekać niteczki przez dziurki i wieszać na drzewku, ku uciesze oczu i, z pewnością, w końcu również podniebienia.
Kiedy już tajemne witrażowe składniki się pokończyły, nadszedł czas pieczenia zwyczajnych pierniczków, które na czas świąteczny będą gościć w puszce. I przyznam szczerze i bez bicia, że widząc ogrom ciasta, które mimo wałkowania i wykrawania gigantycznej ilości ciasteczek, jakoś wcale nie miało ochoty zmniejszyć swojej objętości, po prostu się poddałam, stwierdzając, że 52 sztuki na trzy osoby (nie wliczając w to tych witrażowych cudeniek) to i tak nadto. Podzieliłam resztę na trzy w miarę równe kulki i schowałam do zamrażarki na lepsze czasy. Mam nadzieję, że to się w ogóle mrozi... No i, że po rozmrożeniu zechce jednak coś z tego wyjść.
W każdym razie teraz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że było warto się pomęczyć. Jak zachce mi się tak, jak mi się teraz nie chce, to pierniczki polukruje, żeby wyglądały bardziej odświętnie. No i moje przyrzeczenie-spostrzeżenie na rok przyszły zapiszę, to może wreszcie słowa dotrzymam: PODWÓJNA PORCJA TO NAPRAWDĘ DOŚĆ! Nawet dla największych łasuchów. Amen.
P.S. Magia pierniczków zadziałała - za oknem zaczął padać ŚNIEG!!!
Autor:
vainionn
0 komentarze:
Prześlij komentarz