Zasiedziałam się przez te trzy lata w domu. Oj, zasiedziałam. I z tego zasiedzenia przychodzą mi do głowy niesamowicie głupie pomysły. Jak na przykład ten, żeby się zapisać na jakieś zajęcia gimnastyczne, żeby mi pupa całkiem do kanapy nie przyrosła. No i może sam w sobie pomysł nie byłby zły, bo i do ludzi wyjdę, i się trochę poruszam, i zadbam o siebie - gdyby nie jeden maleńki szczegół. Otóż, po całym tym leżeniu i pachnieniu, wymyśliłam sobie, że zapiszę się na Zumbę! Nie na yogę, tai chi czy inne spokojne ćwiczenia, tylko na żywioł. Oszalałam chyba, no ale cóż robić - chciałam, to poszłam.

Dziś po raz pierwszy. I gdyby nie to, że mimo wszelkich mankamentów stojących zarówno po mojej stronie, jak i po stronie samego programu, podobało mi się, to pewnie moja noga nigdy więcej by już tam nie postała. No przyznaję, było fajnie. Ciężko i upiornie męcząco, ale fajnie. Co prawda przez większą część zajęć czułam się jak totalna kretynka (i pewnie na taką wyglądałam), no ale w końcu były to moje pierwsze podrygi, więc muszę dać sobie odrobinę czasu na oswojenie się z ruchem, krokami i chyba przede wszystkim muzyką, bo repertuar z podkładu raczej do moich ulubionych nie należy. A czemu czułam się jak kretynka? A bo jestem sztywna, jak kłoda i mam ogromne trudności z zapamiętaniem (o wykonaniu już nie wspominając) nawet najprostszej sekwencji kroków. Jednym słowem - tancerka ze mnie marna, a że Zumba w bardzo dużym stopniu jednak na podrygiwaniu w rytm muzyki się opiera, no to widok był niezbyt ciekawy. Pomijam już fakt, że ciągle ćwiczyłam pod prąd.

W każdym razie umęczona i sponiewierana tymi 45 minutami ekstremalnego, jak na moją kondycję treningu, wróciłam do domu z jednym tylko marzeniem - po kąpieli wskoczyć do łóżeczka i nie wychodzić z niego póki zakwasy mi nie przejdą, czyli co najmniej przez następny tydzień...

0 komentarze:

Prześlij komentarz

O blogu

"Gdy się zobaczyło tylko raz piękno szczęścia na twarzy ukochanej osoby, wiadomo już, że dla człowieka nie może być innego powołania, jak wzbudzanie tego światła na twarzach otaczających nas ludzi." (Albert Camus)

O mnie

Moje zdjęcie
"(...)nie ma nic milszego od sympatii, okazanej przez dziecko, spontanicznej i instynktownej, która każe nam wierzyć, że jest w nas coś prawdziwie godnego miłości(...)" Nathaniel Hawthorne

Obserwatorzy